facebook

29 paź 2013

Dzisiaj mogę to napisać. Wkurzają mnie trendy. Doprowadzają niemal do totalnego rozstroju nerwowego. I na domiar złego wiem czemu tak się dzieje. Obecnie panuje szał na grunge - styl, który mi osobiście towarzyszy od podstawówki, z którym zawsze wiązała się jakaś historia, rodzaj słuchanej muzyki, poglądów na otaczającą rzeczywistość. I teraz nastał niechlubny czas kiedy muszę patrzeć jak niegdyś słodkie, różowe dziunie przyodziewają się w kratę, wyciągnięte swetry i poprzecierane jeansy… O matko! Jak to mnie irytuje! Czy ktoś łaskawie może im powiedzieć, że wyglądają w tym przebraniu komicznie? Że strój, który mają na sobie może jest modny, ale wygląda jak na wystawowych manekinach? Nie ma w tych ludziach autentyczności.   Grunge kojarzy mi się nie tylko z charakterystycznym ubiorem i jakimś tam jesiennym trendem 2013/2014, który przeminie wraz z kończącym się sezonem. W sumie może akurat dobrze, że przeminie? A landrynkowe panie wrócą do swoich ulubionych strojów lub zmienią odzież na coś aktualnie modnego. Ostatnio stwierdzam, że mało ludzi, których mijam na ulicy posiadają własny styl. Próbują zakrywać się tym co jest aktualnie na topie, w czym nie wyglądają naturalnie, swobodnie i zwyczajnie dobrze. Wydaje mi się, że ubranie powinno pasować do sposobu życia, postrzegania świata. Zdecydowanie  bardziej cenie osoby idące pod prąd niż płynące z nurtem tego co aktualnie jest modne. Must have? Żadne must have. Jeżeli nie pasuje do Ciebie koszula w kratkę, ćwieki, skóra to wcale nie powinna ona być najważniejszą rzeczą nadchodzącego sezonu. Trendy to bzdura. Lepiej skupić się nad wypracowaniem własnego, niepowtarzalnego stylu, który często mimo woli zatracamy topiąc się chwilowej modzie.











koszulka - H&M
koszula - Tommy Hilfiger
spodnie - H&M
buty - Zara
torebka - Mexx
okulary - Kenzo
zegarek - Danish Design
naszyjnik - Mango
biżuteria - US

fot: Adrian Urbański